środa, 31 grudnia 2008

Nowym krokiem

Wykąpana i wypachniona siedzę i czekam żeby ruszyć radośnie z kopyta w noworoczną rzeczywistość. Mijający rok był raczej nieudany. Cieszę się, że wreszcie się kończy i mam nadzieję, że razem z nim skończy się pasmo ponurych wydarzeń. Oczekując na godzinę zero (dziś coś z majstrują z zegarami i ostatnia sekunda roku ma trwać dwie, nie mam pojęcia po co?) i starając się nie zasnąć, bo i tak obudziliby mnie bombardierzy, rozmyślam o noworocznych postanowieniach, które można czynić na wiele sposobów. Można:
1. coś postanowić;

2. lepiej postanawiać po wakacjach, bo wg statystyk jest bardziej prawdopodobne, że się to zrealizuje;
3.zaplanować coś na przyszły rok i na za 30 lat i najpierw realizować ten cel długoterminowy (to z dzisiejszego programu tv, ale ideologię zapomniałam);
4. nie nie postanawiać, bo i tak się o tym zapomni.
Chyba zrealizuję pkt 4, CHOCIAŻ z dł
ugiej listy zeszłorocznych postanowień udało mi się wdrożyć jedno: ruszyłam z produkcją biżuterii, a skala tegoż przerosła moje oczekiwania. Dobrze, że postanowiłam rzeźbić świątków.
Koniec z gderaniem. Wszystkim życzę

DO SIEGO ROKU !


P.S. I jeszcze piosenka, dla tych w filozoficznym nastroju i dla tych którzy mają za słodkie szampany (nie narzekam, bo niestety sama wybierałam).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz