środa, 10 grudnia 2008

Sister of mercy

Trwa inwazja zbiórek żywności. I ja mam swój wkład w postaci kaszy i czekolad w jedną sobotę oraz ucieczkę ze sklepu w kolejną. Oczywiście wszystkich namawiam do dawania, zbierania, pomagania i wszystkiego tego, co wypada robić w tym czasie, chociaż mam pewne wątpliwości: czy ubodzy - tak jak ortodoksyjni wierni winni pościć - mogą najadać się dwa razy do roku? Niestety kolejne frakcje wolontariuszy w sklepach wywołują we mnie poczucie przymusu do dobroczynności i ascezy. A może warto by przeliczyć koszt druku wręczanych ulotek na ilość paczek żywnościowych (i wycięte bez sensu drzewa)?
Wiem, wiem, że akcje te mają drugie dno - łechczą naszą próżność. Czujemy się DOBRZY, WSPANIALI. Przed świętami.
"... hojnych puść między żebraków, niech się poczują lżej" śpiewał Okudżawa.




Francois Villon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz