sobota, 28 lutego 2009

Fachowcy

Wiadomo, że nieszczęścia chodzą parami. Awarie też. Tydzień temu zatkał mi się odpływ w kuchennym zlewie, na amen. Udało mi się samodzielnie problem rozwiązać, ale kilka dni później pojawiła się mokra plama na ścianie. I zaczęło się....
Wieczór:

ekipa nr 1 - fachowców dwóch z pogotowia technicznego - uznali, że ściana jest prawie sucha, mam się nie przejmować i pobiegli oglądać mecz.
Dzień później:
ekipa nr 2 - fachowców dwóch ze spółdzielni, wydłubali dziurę w ścianie, powiedzieli, że jest sucho, naciągnęli mnie na kawę, pogadali i poszli.

Międzyczas: rury ciągle wilgotne.
3 dni później, czyli dzisiaj zaczęło intesywnie kapać. Zadzwoniłam na pogotowie. Po dwóch godzinach zaczęło syczeć i lecieć ciurkiem. Kolejny te
lefon do pogotowia.
ekipa nr 3 - fachowiec jeden, przyznał, że leci woda, odłupał trochę ściany i poszedł zakręcać pion. Wrócił - woda leciała, znowu poszedł.Wrócił, woda leciała. Okazało się, że zakręcił pion w łazience. Za trzecim podejściem - sukces. Powiedział, że usterką zajmie się spółdzielnia.
W poniedziałek przyjdzie ekipa nr 4 i będą "pruć" ścianę.
Nawet nie chce mi się denerwować.

1 komentarz:

  1. Oo, więc jednak. Naprawdę nie masz innych problemów, ludzi od sportu odciągać ;-)

    OdpowiedzUsuń