niedziela, 15 lutego 2009

Przez ścianę

Nie wiem jak to możliwe, że jeszcze nie wspominałam o mojej sąsiadce. No i proszę, właśnie nadarza się okazja. Po uwagach jak przetykać odpływ, jak nalewać wodę do wanny i dwóch rozprawach sądowych w związku z moim szczekającym psem (który odszedł do krainy wiecznych łowów), dziś załomotała do drzwi po żeby dysząc z nienawiści zapytać, czy to w moim kranie ciągle piszczy. Uprzejmie ją wysłuchałam (czyt. zastygłam w zdumieniu) i równie uprzejmie odpowiedziałam, że w moich kranach nic nie piszczy i żeby sobie poszła, bo wezwę policję. Ponieważ najwyraźniej chciała kontynuować konwersację i utrudniała zamknięcie MOICH drzwi do MOJEGO mieszkania, zamknęłam je energicznie z przekleństwem na ustach (oczywiście teraz mi wstyd).
Doprawdy, trudno mi uwierzyć, że przyszła kupić kolczyki.



1 komentarz:

  1. Skąd wiesz, może to była próba nawiązania kontaktu. Kobieta wstydliwa jest, to i nie wie jak zagadać ;-)

    OdpowiedzUsuń