Mimowolnie i zupełnie niezamierzenie zaczęłam oglądać uroczystości pogrzebowe M.Jacksona. No i się wzruszyłam, pewnie w miejscach przewidzianych scenariuszem, ale co tam, "We Are the World" też mnie zawsze wzrusza. Miał ogromny talent i wrażliwość na inne czasy, przez którą był chyba nieszczęśliwy.
wtorek, 7 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz