piątek, 30 października 2009

trzydniówka

Dopadła mnie doroczna chandra z powodu : urodzin, haloween i 1 listopada. Urodzinowy smutek zalałam degustując nalewkę tutti frutti własnej roboty. Jak na pierwszy raz wyszła całkiem, całkiem. Ciekawe, czy zdążę kogoś poczęstować? W międzyczasie zadzwonił jakiś handlarz oferujący maszynkę do golenia, podziękowałam mówiąc, że jeszcze się nie golę. Haloween nie uznaję i nie rozumiem.
A w związku z 1 listopada bransoletki, których już nie ma:





i utwór z mojej ciągle ulubionej płyty:


niedziela, 25 października 2009

bonus

Przymuszona służbowymi zakupami udałam się do tesco, bo najwygodniej, gdzie dostałam bon upominkowy w postaci zniżki na paliwo. Po zgłębieniu tematu okazało się, że bon owszem jest, tylko w mieście nie ma stacji, które go realizują. Uważam, że jest to bardzo nowatorska akcja promocyjna. Wolałabym jednak dostać bon na odmrażacz do szyb, ale te pewnie dostają gdzieś na równiku.
Na pocieszenie zostały kolczyki z benzynowym poblaskiem:

wtorek, 13 października 2009

happy end

Wspólnie z św. Antonim znaleźliśmy moje prawo jazdy. Było w miejscu najbardziej oczywistym, w którym zniknęło już wiele rzeczy. W czarnej, zakurzonej dziurze, trójkącie bermudzkim mojego mieszkania, czyli za szafką w przedpokoju. Przy okazji poszukiwań w różnych miejscach znalazłam 5 długopisów i 20 groszy. Prawem serii znalazły się też moje sąsiadki.
Z wdzięczności świętemu prezentuję koraliki w kolorze świątobliwym, w ogóle i szczególe:






poniedziałek, 12 października 2009

czarne dziury

Wiedziałam, że w końcu dojdzie do katastrofy. Panujący w domu bałagan najwyraźniej wygenerował czarną dziurę, która prawdopodobnie wciągnęła moje prawo jazdy. Innego pomysłu nie mam. Mając nadzieję, że może je wypluje, szukam. W miejscach, w który mogłoby lub powinno być - nie ma, za wersalką nie ma. W akcie desperacji postawiłam na telewizorze (stamtąd najlepiej widać) figurkę św. Antoniego.
Na dodatek parę dni temu sąsiad przesłuchał w związku ze zniknięciem sąsiadek. Pies został. Czarna seria?





sobota, 10 października 2009

karuzela zdarzeń

Chciałam mądrze się wypowiedzieć nt wydarzeń na scenie politycznej, ale nie nadążam. Trzy dni temu była afera hazardowa, dwa dni temu dołączono pokojowego Nobla, a dzień później aferę stoczniową. Uff.
Na dodatek właśnie okazało się, że mam długi, o których nie miałam pojęcia. Dziś rano pomaszerowałam przedłużyć umowę z TV kablowo-internetową, odczekałam 40 minut w kolejce, po czym pani aksamitnym głosem powiedziała, że półtora roku temu nie zapłaciłam za 3 m-ce za kablówkę. Nie eksplodowałam tylko dlatego, że byłam zaspana. Zapytałam czemu nie upomnieli się wcześniej, a pani powiedziała, że to za mało żeby nasyłać windykatorów , a poza tym jak wpłacam teraz należność to ten dług na chwilę się zeruje. Idiotyzm. Oczyma wyobraźni widziałam jak rzucam na biurko plik dowodów wpłat, a ta sama pani, ze skruszoną miną daje mi do podpisania umowę. W domu przeszukałam historię mojego konta i ...........hm , rzeczywiście nie zapłaciłam. Od razu przypomniała mi się złowroga czytanka z angielskiego "Debt collectors" . Brr. Na dodatek w tv zapowiadają śnieg !
Dla rozjaśnienia wszystkich mrocznych i zagadkowych zjawisk, kolczyki z kolorowego jarmarku: